Jestem niemal pewien, że poniższy anons przyniesie mizerny efekt, ale spróbuję.
W trosce o wiedzę historyczną młodego pokolenia, a także zaniepokojony wyraźnymi objawami zaników pamięci wśród moich rówieśników (czyli stosunkowo młodych babć i dziadków) chciałbym wszystkich ludzi dobrej woli prosić o pomoc. Jeżeli posiadacie skany materiałów, o których mowa poniżej, wklejcie je tutaj, albo przynajmniej zamieśćcie gdziekolwiek w Internecie.
Jeżeli mylę się głęboko, myśląc, że są to rzeczy niedostępne, wskażcie dokładnie, gdzie to znajdę.
Otóż nigdzie nie mogę znaleźć fotomontażu Krzysztofa Millera, znanego kiedyś fotografa Gazety Wyborczej, przedstawiającego Wałęsę rekomendującego Wałęsę. Nigdzie w Internecie nie znalazłem pisanego "solidarycą" plakatu "Człowiek z żelazem. Political fiction na ekranach od grudnia 1990". Nie ma też plakatu "To nie jest Piłsudski" przedstawiającego portret nieznanego mężczyzny z wąsem, palącego fajkę. Ani siekiery rozrąbującej budzik.
Założę się, że znakomita większość Internautów może z czystym sumieniem przysiąc, że nigdy takich plakatów nie było. Skoro nie pamiętają, to nie było. Skoro nie ma w Internecie, to już na pewno nie było. Nie było plakatów, nie było artykułów w prasie, nie było wykładu na polonistyce UW: „Język przemówień Lecha Wałęsy” wygłaszanego w trakcie kampanii prezydenckiej 25 lat temu przez sygnatariusza pewnego listu sprzed 2 tygodni. Władysław Frasyniuk nigdy nie mówił publicznie, że z „panem Lechem Wałęsą nie ma nic wspólnego”.
To są te dziwne braki w zasobach sieci, które zauważyłem, kiedy autorzy tych wszystkich materiałów postanowili ponownie zabrać głos w tej samej sprawie, co niegdyś, z tymi samymi intencjami, jak mniemam, ale mówiąc coś zupełnie odwrotnego. Nie po raz pierwszy zresztą, bo często są to ludzie o bardzo długim życiorysie i wielokrotnie już byli „za, a nawet przeciw”.
Jest też taka możliwość, że wszystko to było i jest w zasięgu ręki, ale prawa autorskie skutecznie zastąpiły cenzurę.
No, to jak? „Widzieliście, obywatelu, afisz?”.
